Poezje Wisławy Szymborskiej, Materiały na egzamin z XX wieku, Opracowania-strzeszczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
POEZJE
WISŁAWY SZYMBORSKIEJ
Twórczość Wisławy Szymborskiej
Przyznanie literackiej Nagrody Nobla Wsławię Szymborskiej w 1996 r. nie było dla
czytelników jej poezji wielkim zaskoczeniem. Twórczość poetki uznawano za uniwersalną,
podbudowaną filozofią, a przy tym przystępną i intrygującą tematyką oraz formą. Autorka
wskazuje miejsce i rangę człowieka wśród innych bytów, interesuje się sztuką, przemijaniem,
uczuciami. Potrafi dostrzegać najprostsze i najbardziej podstawowe zagadnienia bytu.
Analizuje je w ujęciu odpowiednim dla erudyty i znawcy filozofii, jak i dla przeciętnie
wykształconego odbiorcy, który – być może – nie zgłębi do końca proponowanych zagadnień,
ale z pewnością odczyta ich zasadniczy sens i wartość. Człowiek – bohater liryczny wielu
wierszy – jest istotą biologiczną, uwikłaną w historię, podlegającą jej prawidłom, jest ludzką
słabą i kruchą drobiną, która zmuszona jest do tego, by stawić czoło potężnym mocom i
przeciwnościom, płynącym ze świata zewnętrznego, jak i rodzącym się w niej samej. Utwory
poetki cechuje oryginalność ujęcia, ironiczny dystans, celna pointa, zaskakujące skojarzenia i
środki poetyckie, częstokroć o barokowym rodowodzie. Atrakcyjność poruszanych zagadnień
i problemów współgra z formą i stylistyką liryków, których omówienie podejmujemy w
kolejnych rozdziałach opracowania.
Wisława Szymborska urodziła się 2 lipca 1923 r. w Bninie (obecnie część Kórnika), w
Poznańskiem
1
. W 1931 r. zamieszkała w Krakowie, gdzie ukończyła Gimnazjum ss.
Urszulanek (matura na tajnych kompletach), a potem studiowała filologię polską i socjologię
na Uniwersytecie Jagiellońskim (1945-1948). W 1953 r. podjęła, trwającą do 1981 r.,
współpracę z redakcją tygodnika „Życie Literackie” (prowadzenie działu poezji i stała
rubryka
Lektury nadobowiązkowe,
poświęcona krytyce literackiej, w której autorka prezentuje
swoje opinie o przeczytanych książkach – wydanie zbioru felietonów w 1973, 1981 i 1992 r.).
Za debiut poetycki Wisławy Szymborskiej uważa się wiersz
Szukam słowa,
opublikowany w
dodatku do „Dziennika Polskiego”, zatytułowanym „Walka”. Pierwszy tom poezji,
Dlatego
żyjemy,
ukazał się w 1952 r. (wznowiony dwa lata później), zaś następne to:
Pytania
zadawane sobie
(1954),
Wołanie do Yeti
(1957),
Sól
(1962),
Sto pociech
(1967),
Wszelki
wypadek
(1972, wznowienie: 1975),
Wielka liczba
(1976, wznowienie: 1977),
Ludzie na
moście
(1986),
Koniec i początek
(1993), kilkakrotnie wydawano również utwory wybrane z
poszczególnych tomików, m.in. w 1964, 1967, 1973, 1977 r. Ich autorka była wielokrotnie
nagradzana, m.in. w latach 60-tych Nagroda II Stopnia Ministra Kultury i Sztuki oraz
Nagroda Miasta Krakowa, zaś po 1989 r. – Wojewody Krakowskiego. Dwukrotnie
(1980,1996) przyznano poetce nagrodę PEN-Clubu. Po opublikowaniu tomiku
Ludzie na
moście
otrzymała nagrodę nielegalnej wówczas „Solidarności”. Jest również laureatką
prestiżowych nagród zagranicznych („emigracyjnych”): Fundacji Jurzykowskiego w 1964 r.
(USA) oraz Kallenbacha w 1990 (Szwajcaria), a także nagrody im. Goethego (1991) i
austriackiej – im. Herdera (1995). Ukoronowaniem tych sukcesów była najwyżej ceniona
literacka Nagroda Nobla, przyznana poetce w 1996 r.
Często wytykanym, lub z szacunku do późniejszych dokonań Szymborskiej przemilczanym,
faktem biograficznym jest jej związek z programem socrealizmu i utwory, których się nie
wypiera, ale sama zdecydowanie się od nich odcina:
Byłam wówczas głęboko przekonana o
słuszności tego, co piszę – ale stwierdzenie to nie zdejmuje ze mnie winy wobec tych
czytelników, na których moje wiersze może jakoś oddziaływały.
[...]
gdyby nie ten smutek, to
poczucie winy, to może nawet nie żałowałabym doświadczeń tamtych lat. Bez nich nigdy bym
nie wiedziała, co to takiego jest wiara w jakąś jedyną słuszność.
2
Wypowiedź ta równocześnie
ujawnia, jak wielką rolę przypisuje autorka poezji i jak ogromna odpowiedzialność na niej
ciąży, skoro może kształtować postawy ludzkie i służyć celom ideologicznym. W szeregach
PZPR poetka pozostawała do 1966 r., wystąpiła po spektakularnym wyrzuceniu z partii
Leszka Kołakowskiego, filozofa, który sprzeciwiał się głoszonej ideologii i poddawał krytyce
komunistyczną rzeczywistość.
Wśród autorytetów, które określiły jej odbiór świata, sposób myślenia i odczuwania,
Wisława Szymborska wymienia M. Montaigne'a (
Próby
),
B. Leśmiana i J. Swifta – twórców,
których dorobek pozwala docenić indywidualizm człowieka, zauważyć złożoność świata,
dostrzegać rzeczy proste i podstawowe, dziwić się i zachwycać. Niejednokrotnie wskazywano
również na wpływ awangardowej poezji J. Przybosia, który głosił, że każdy wiersz powinien
być ujęciem „sytuacji lirycznej”, wyjątkowej, niepowtarzalnej i doniosłej.
3
Mówiąc o swoim
poetyckim credo, poetka odwołuje się do ulubionego pisarza i myśliciela:
„Patrzcie, ile ten
kij ma końców!” zawołał swego czasu Montaigne. Jest mi zupełnie obojętne, czy zawołał
wierszem czy prozą. Wystarczy, że dla swojego zdumienia znalazł słowa, których nie można
zapomnieć. Nie, nie mam żadnego programu poetyckiego... Mam tylko to motto – jako
niedościgniony wzór sztuki pisarskiej i jako bezustanną zachętę do przekraczania myślą
oczywistości.
4
Utrzymana w nurcie intelektualnym poezja Szymborskiej bywa niekiedy
zestawiana z twórczością Z. Herberta, z którą kojarzy się przede wszystkim na skutek
filozoficznego oglądu rzeczywistości. Podobne związki można zauważyć między Szymborska
a E. Lipską.
5
Refleksja egzystencjalna w wierszach współczesnych twórców jest odpowiedzią
na zapotrzebowanie dzisiejszego czytelnika – ciągle pytającego, poszukującego wiedzy o
sobie samym i własnym losie.
Poza uprawianiem poezji, literackim filozofowaniem i felietonistyką Wisława Szymborska
ma dwie niecodzienne pasje, obydwie związane z tworzywem słownym: chętnie pisuje
limeryki (okazjonalne, zabawne, czasem absurdalne wierszyki) oraz komponuje wyklejanki –
prywatne, osobiste pocztówki – kolaże wycinków z gazet z dodatkiem krótkich wierszyków.
Proponowana niżej interpretacja z elementami analizy dotyczy kilkunastu wybranych
wierszy, które najczęściej są omawiane w maturalnej klasie szkoły średniej i publikowane w
podręcznikach. Układ utworów, dla wygody Czytelnika, jest schematyczny – są one
zestawione według czasu ukazywania się ich w poszczególnych tomikach.
Wzajemne relacje tematyczne i podobieństwa formalne sygnalizujemy w ostatnim
rozdziale, zatytułowanym
Znaczenie poetyckiego dorobku Wisławy Szymborskiej.
Nic dwa razy
Powszechnie znany wiersz W. Szymborskiej z tomu
Wołanie do Yeti
z 1957 r. (popularny
również w formie piosenki w dwu wersjach muzycznych – A. Mundkowskiego z repertuaru
Ł. Prus oraz M. Jackowskiego w wykonaniu Kory) w prosty sposób komentuje oczywistą
prawdę, że człowiek podlega biologicznemu prawu przemijania i nie ma od tej zasady
odwołania. Owa reguła dotyczy wszelkich bytów, jest uniwersalna i bezwzględna. Nie znaczy
to jednak, że należy się tym martwić – wraz z upływem czasu odchodzą radości, wszelkie
przejawy szczęścia, ale i „zła godzina” – sprawy trudne i przykre. Owa poetycka refleksja nad
ludzkim losem i przemijaniem jest próbą udzielenia odpowiedzi na jedno z podstawowych
pytań z zakresu filozofii i fizyki, jakie stawiają sobie ludzie różnych epok: jak zatrzymać bieg
czasu, przedłużyć życie, dlaczego musi ono minąć? Odpowiedź jest wszakże wymijająca –
nie warto zastanawiać się nad tym, co konieczne i nieuniknione, trzeba zgodzić się na
egzystencję z jej skutkami, szukać porozumienia i bliskości drugiego człowieka, w którego
ramionach można ukoić egzystencjalny niepokój.
Tylko w teatrze możliwe jest przeżywanie na nowo, powielanie sytuacji, dialogów,
zwielokrotnienie życia postaci scenicznej (por. wiersze W, Szymborskiej o teatrze, np.
Wrażenia z teatru
),
zwyczajna, regularna egzystencja nie podlega powtórzeniu.
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
[...]
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Oczywiście i pocałunki, i spojrzenia mogą wypełnić życie człowieka w nieprzebranej
liczbie i bogactwie odcieni, nigdy jednak dokładnie się nie powtórzą. Właśnie dlatego, że los
człowieka jest tak bogaty i niepowtarzalny, jego wartość nie podlega dyskusji.
O tym wierszu
myśli się kategoriami potoczności, ale jest on, jeśli tak można powiedzieć, jednym z
najbardziej filozoficznych jej wierszy. Ostatnie słowa tego wiersza to mistrzowsko
sformułowane uogólnienie dotyczące poetki, czytelników, wszystkich ludzi we wszystkich
epokach i miejscach. „Różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody”. Ten zwrot wszedł
już bardzo do tradycji języka. Ona ciągle odkrywa cudowność w codzienności, jednostkę w
wielkiej liczbie i codzienność w czymś, co wszyscy uważają za nadzwyczajne.
1
Warto zwrócić uwag na wykorzystanie i przewartościowanie w poezji W. Szymborskiej
języka potocznego, utartych formułek, „złotych myśli”, przysłów, związków
frazeologicznych. Powszechnie znana formułka o doskonałym podobieństwie („jak dwie
krople wody”) jest przecież pozorna. Chemiczny skład kropel wody nigdy nie jest w pełni taki
sam (odwołanie do stwierdzenia Leibnitza). Jednak dzięki takim odmiennościom świat i
ludzie, którzy go wypełniają, są interesujący, warci tego, by ich spotkać, zdolni do
ubogacania drugiego człowieka o nowe wartości, refleksje, uczucia. Poetka ukazuje doniosłą
prawdę filozoficzną o nietrwałości wszechrzeczy, przełamując konwencjonalny odbiór
zwrotów języka potocznego. Subtelna ironia i motyw przemijania nie prowadzą jednak do
ponurych konkluzji, do rozpamiętywania owej egzystencjalnej pułapki, z której nie ma
wyjścia. Okazuje się bowiem, że obecność kogoś bliskiego i zgoda na swój los mogą stać się
źródłem optymizmu, który pozwoli cieszyć się każdą chwilą, właśnie dlatego, że przemija, że
zaraz ucieknie.
Czemu ty się, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.
Szczegółowy „spis rzeczy” i zdarzeń
niepowtarzalnych rozpoczyna przypomnienie narodzin
i śmierci – bezwzględnie jednokrotnych dla każdego indywidualnego bytu. Kolejne refleksje
dotyczą przemijania czasu, uczuć, odchodzącej miłości, różnic pomiędzy ludźmi, prób
nawiązywania kontaktu. Wymienione „znaki życia” są tylko symbolami, sugestią, że
złożoność i niepowtarzalność egzystencji obejmuje wszelkie jej aspekty i w gruncie rzeczy
jest dla człowieka szansą, nadzieją, źródłem wzruszeń i zachwytów, choć bywa również
przyczyną lęku i udręki – niczego przecież nie można na nowo przeżyć, poprawić, inaczej
rozstrzygnąć.
Wiersz ma prostą, silnie zrytmizowaną strukturę. Składa się z siedmiu czterowersowych
zwrotek o regularnym toku ośmiozgłoskowca. Sylabotoniczny porządek zapewnia płynność i
melodyjność strof, wzmocnioną interesującym układem rymów żeńskich – podlegają im
każdorazowo wersy drugi i czwarty (tylko w przedostatniej strofie dodatkowo rymują się linie
pierwsza i trzecia). Prostota ujęcia, doniosłość filozoficznego przesłania, optymizm i
regularna budowa utworu – oto powody jego popularności w wersji śpiewanej.
Rehabilitacja
Utwór (z t.
Wołanie do Yeti,
1957) przywołuje tragiczne fakty historyczne z 1956 r. i ich
komentarze, uzależnione od aktualnej sytuacji politycznej. Zginęli ludzie, których obarczono
winą za wszystko, co złe, fałszywie oskarżono, skazano na zapomnienie lub niechlubną
pamięć. Kim byli bohaterowie wydarzeń na Węgrzech i w Polsce, do czego dążyli, komu
służyli? Jaka jest nasza znajomość tamtych dramatycznych wyborów i losów? Jak rozumieć
tak często przywoływane w wierszu pojęcie wieczności?
Podmiot liryczny, kobieta, prowadzi swoisty monolog, w którym zwraca się do Jorika
(aluzja do tragedii Szekspira
Hamlet –
tytułowy bohater wygłasza mowę do czaszki Jorika),
wyjaśnia swoją postawę wobec historycznych, ale jeszcze świeżych wydarzeń (tom
Wołanie
do Yeti
wydano w 1957 r.), komentuje nikłą świadomość ludzi, ułomną pamięć, która nie
przedłuża wieczności tych, co odeszli.
W pierwszej cząstce utworu podmiot stara się przywołać oczyma wyobraźni zmarłych. W
kolejnej zawiera apostrofę:
[...]
Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza,
gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność,
[...]
Łatwowierność i naiwność ludzka, zaufanie do oficjalnych komunikatów i interpretacji
faktów doprowadziły do błędnych, odbiegających od prawdy przekonań:
Wierzyłam, że
zdradzili, że nie warci imion,
[...] – i do ostatecznej konstatacji –
a to byli, Joriku, fałszywi
świadkowie
(trzecia część wiersza). W następnych trzech regularnych strofach zawiera się
uogólniony komentarz (brzmi jak pieśń chóru w tragedii antycznej):
Umarłych wieczność dotąd trwa,
dokąd pamięcią im się płaci.
Chwiejna waluta. Nie ma dnia,
by ktoś wieczności swej nie tracił.
Oto, jak ważna jest pamięć ludzka, która potrafi ocalić prawdę, zapewnić trwanie tym,
którzy – co prawda – „umarli dokładnie”, ale
Idą do nas.
Tylko w taki sposób można bronić
siebie i uczestników tych dramatycznych zdarzeń przed kłamstwem i manipulacją faktami.
Śmierć i dążenie do przekreślenia wartości dzieła niepokornych – tych, którzy nie poddali się
presji reżimu, próbowali się mu przeciwstawić, opowiadali się za prawem do wolności – nie
stworzą „nowej prawdy” – oni
wychodzą z przemilczenia, wracają do imion,
//
do pamięci
narodu,
niszczą błogi spokój
przytulnych mieszkanek,
poruszają „szklane mózgi” i
cichutko
tną
(ostatnia – dziewiąta część). Zmiana sądów jest więc możliwa – trzeba wskrzesić tych
umarłych, przywrócić im dobre imię, ocalić od zapomnienia, a przez to przypominać realia
ustroju, który kształtuje świadomość ludzi wedle doraźnych interesów władzy.
Poezja ma obowiązek utrwalania prawdy, jednak jej twórca również podlega procesom
sterowania świadomością. Jeżeli nawet zna prawdę, nie zawsze potrafi przekazać ją w pełni –
jest Syzyfem przypisanym do piekła poezji – jak pisze W. Szymborska w ostatnim wersie
ósmej cząstki wiersza. W tym nawiązaniu do mitologii kryje się refleksja o wielkiej
odpowiedzialności poety za prawdę, o konieczności stałego podejmowania wysiłku na rzecz
jej zapisania (Syzyf przecież bez końca ponawiał swoją pracę).
Wiersz
Rehabilitacja
ukazuje człowieka jako istotę podatną na wpływy, nie od razu zdolną
na własną rękę rozpoznać i ocenić, co kryje się za pochwałą, oskarżeniem, potępieniem.
Władza z będącymi na jej usługach środkami masowego przekazu ma wielką moc
oddziaływania, stąd konieczność czuwania, rezygnacji ze „ślepej ufności” i bezwzględna
potrzeba dokonania rehabilitacji skrzywdzonych, fałszywie oskarżonych, przekreślonych –
także wtedy, a może zwłaszcza wtedy, gdy sarni nie mogą się bronić. Przywrócenie im
dobrego imienia po śmierci niejako wymuszają oni sami – są wyrzutem sumienia, domagają
się sprawiedliwej oceny.
Wiersz ma niejednorodną budowę. Składa się z dziewięciu części. Trzy pierwsze i trzy
końcowe zostały napisane wierszem wolnym, białym (wyjątek – dwukrotny rym w cząstce
ósmej), liczą od czterech do sześciu wersów. Centralną część utworu cechuje regularność:
powtarza się tu model tonicznej strofy czterowersowej (wersy: 8-, 9-, 8-, 9-zgłoskowy) o
rymach przeplatanych. Ten rymowany, melodyjny komentarz o wieczności, pamięci i trosce o
przywrócenie właściwych ocen (
żeby sąd nie sądził w noc
)
odbiega charakterem od
dramatycznej w swej nieregularności grupy wcześniejszych i późniejszych cząstek wiersza,
nawiązujących wprost do sytuacji 1956 r. i sposobu jej przedstawiania. Człowiek może
okazać się marionetką w rękach manipulatorów prawdą, powinien zmierzać do
ukształtowania własnych niezależnych sądów, zdobyć się na „dawanie wieczności” – to
znaczy na pamięć o tych, którzy odeszli, na ich rehabilitację.
Cień
Wiersz
Cień z
tomu
Sól
(1962) to kolejny przykład wykorzystania zjawiska codziennego,
zwyczajnego, powszechnie znanego i nie zwracającego uwagi, do wyrażenia treści
wyjątkowo subtelnych, wywołujących wzruszenie i patos. Dzięki temu zabiegowi autorka
unika egzaltacji, nadmiaru efektów emocjonalnych, pozwala spojrzeć na sytuację rozstania
kochanków trzeźwo i przytomnie – dostrzec tragizm, a przy tym zwyczajność i powszedniość
takich zdarzeń – za każdym razem z wielką mocą dotykających osoby bezpośrednio
zainteresowane.
Mój cień jak błazen za królową.
Kiedy królowa z krzesła wstanie,
błazen nastroszy się na ścianie
i stuknie w sufit głupią głową.
Cień podmiotu lirycznego – kobiety – został tu porównany do błazna królowej. Nie
odstępuje jej ani przez chwilę, stale towarzyszy i reaguje na każdy gest. Para ta jest
nierozłączna i na pozór związana wspólnotą działań. Jednak dalej możemy przeczytać, że
funkcja błazna polega na dopełnianiu tego, co królowej nie przystoi albo wydaje się zbyt
dosadne lub patetyczne.
Królowa z okna się wychyli,
a błazen z okna skoczy w dół.
Tak każdą czynność podzielili,
ale to nie jest pół na pół.
Ten prostak wziął na siebie gesty,
patos i cały jego bezwstyd,
to wszystko, na co nie mam sił
– koronę, berło, płaszcz królewski.
Jak się okazuje, nie można w pełni obnażyć własnej duszy. Potrzebny jest ów cień, by
dopełnił, „dopowiedział” do końca reakcje, zachowania, uczucia. Dzięki temu, że ów cień –
[ Pobierz całość w formacie PDF ]