Podniety miłości Bożej, Duchowość, Karmel terezjański, św. Teresa od Jezusa - dzieła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona tytułowa
Św. Teresa od Jezusa
Podniety miłości Bożej
Z hiszpańskiego przełożył:
ks. bp Henryk Piotr Kossowski
All rights reserved. © Warszawska Prowincja Karmelitów Bosych
Publication or distribution is possible only with our permission
Podniety miłości Bożej
2
Prolog
IHS
1. Widząc wielkie miłosierdzie, jakie Pan okazuje duszom, które pociąga do tych
klasztorów, z łaski Jego powstających według pierwotnej Reguły Pani naszej z Góry
Karmel, i podziwiając łaski nadzwyczajne, jakich Pan użycza niektórym z tych dusz,
odczuwam sama, jak również i one, jak bardzo im potrzeba kogoś, kto by im choć w
części objaśnił te rzeczy głębokie, które zachodzą pomiędzy duszą a Panem. Brak
bowiem jasności w tych rzeczach, niemałym jest dla duszy strapieniem. Kilka lat
temu udzielił mi Pan łaski niewypowiedzianej pociechy wewnętrznej, jakiej doznaję,
ile razy słyszę lub czytam niektóre słowa Pieśni Salomonowej. Łaska ta tym
dziwniejsza, że choć nie rozumiałam tych słów, z łacińskiego na język rodzinny
przełożonych, to jednak sprawiały we mnie głębsze skupienie i wzruszenie, niż
wszelkie inne najpobożniejsze książki, które rozumiem. Stan ten trwa dotąd. I choć
mi objaśniono te słowa w języku ojczystym, niewiele więcej pojmowałam. Jednak,
choć ich nie rozumiem... (taką mi sprawiają rozkosz) ... że dusza nie może się od nich
oderwać.
2. Teraz, drugi już prawie rok daje mi Pan, jak tego pragnęłam, zrozumienie tych
słów. I sądzę, że myśli te i uczucia mogłyby posłużyć na pociechę siostrom, które Pan
tą drogą prowadzi, a także i na swój pożytek, bo takie nieraz bywa to zrozumienie,
że chciałabym go nigdy nie zapomnieć. Nie ośmieliłam się jednak tego spisywać.
3. Obecnie jednak, idąc za zdaniem osób, względem których mam obowiązek
posłuszeństwa, napiszę tu nieco o tym, co się ukrywa w tych słowach, tak jak mi to
Pan daje zrozumieć i w czym się moja dusza lubuje na tej drodze modlitwy, którą
Pan, jak mówiłam, prowadzi również i siostry moje w tych klasztorach i inne dusze.
Jeśli te słowa dojdą do rąk waszych, siostry, przyjmijcie je jako ubogi dar od tej, która
wam tak szczerze jak i sobie samej życzy wszystkich darów Ducha Świętego. W Jego
imię zaczynam. Jeśli potrafię tu powiedzieć co pożytecznego, nie będzie to moją
zasługą. Niech boska łaskawość Jego raczy to sprawić... (bym temu podołała).
św. Teresa od Jezusa
Podniety miłości Bożej
3
Rozdział 1
Rozdział 1
Mówi o uszanowaniu, z jakim powinno się czytać Pismo święte, i trudnościach w rozumieniu
przez kobiety jego słów, a szczególnie "Pieśni nad pieśniami".
Niech mię pocałuje pocałunkiem ust, bo lepsze są piersi twe nad wino, itd...
(Pnp 1,1).
1. Zadziwia mnie tu mocno, że dusza, o ile ze słów jej wnosić można, mówi tu z
jedną osobą, a o pocałunek pokoju prosi drugą. Mówi potem: "Niech mię pocałuje
pocałunkiem ust swoich", i zaraz potem, jakoby zwracając się do osoby, z którą
rozmawia, dodaje: "Lepsze są piersi twe nad wino". Co to znaczy, tego nie rozumiem
i niewymownie cieszę się z tego, że nie rozumiem. Bo w istocie, córki, dusza ma nie
tyle upatrywać i nie tyle ją do podziwiania pobudzają i czcią dla Boga ją przenikają
te rzeczy, które tu sami możemy objąć samym rozumem, ile raczej te, których żadną
miarą pojąć nie zdołamy. Z tego też powodu usilnie wam zalecam, byście się zbytnio
nie wysilały w dociekaniach, gdy czytając jaką książkę albo słuchając kazania, albo
rozmyślając o tajemnicach wiary świętej, natraficie na jaki ustęp, którego nie możecie
zrozumieć. Nie jest to rzecz niewieścia zgłębiać tajemnice Boże i mężczyzna nie
każdy do tego jest powołany.
2. Jeśli Bóg zechce, da nam zrozumienie bez żadnego trudu. Mówię to zarówno do
niewiast jak i do wszystkich mężczyzn, którzy nie mają obowiązku nauką swoją
bronić prawdy Bożej. Co innego bowiem, gdy kogo Pan na to wybiera i ustanawia,
aby te prawdy objaśniał drugim; ten, rzecz oczywista że powinien je badać i zgłębiać
i każdy to widzi, jaki z tej pracy jego jest pożytek dla nas i dla niego samego. Lecz my
z prostotą bierzemy, co Pan da; a czego nie da, o to się nie troszczmy, ale raczej
weselmy się na myśl, że tak wielkiego mamy Boga i Pana, iż jedno słowo Jego
zawiera w sobie tysiące tajemnic, których my i początku dojść nie zdołamy. Że nie
rozumiemy tego, co napisano po łacinie, po hebrajsku albo po grecku, to nie dziw;
ale i w przekładzie na nasz język rodzimy, ileż jest na przykład w psalmach
chwalebnego króla Dawida fragmentów, które, choć mamy w mowie ojczystej, tak
przecie dla nas są ciemne, jak gdyby były pisane po łacinie! Postanówcież sobie raz
na zawsze, wystrzegać się tych próżnych dociekań i daremnego trudzenia głowy;
niewieście dość jest tyle rozumieć, ile umysł obejmie; z tym znajdzie łaskę u Boga.
Jeśli spodoba się Boskiemu Majestatowi dać nam światło, to łatwo zrozumiemy, a
jeśli czego nie rozumiemy, upokarzajmy się i - jak mówiłam - radujmy się, że mamy
takiego Pana, którego słowa, nawet w naszym języku, są dla nas tajemnicą.
3. Może wam się zdaje, że w tej Pieśni są słowa i zwroty, które mogłyby być w inny
sposób powiedziane. Znając nieudolność naszą do rzeczy duchowych, nie
św. Teresa od Jezusa
Podniety miłości Bożej
4
zdziwiłabym się, gdyby tak było. Znam takich, którzy mi mówili, że raczej uciekają,
by nie słyszeć tych słów. O, Boże, jakże wielka jest nędza nasza! Są takie stworzenia
jadowite, w których, cokolwiek zjedzą, w jad się obraca; podobnie dzieje się i tu z
nami. Z takich łask bowiem niezmiernych, jakie Pan w tych słowach nam czyni,
ukazując nam, jak wielka jest szczęśliwość duszy, która Go miłuje i dodając jej
otuchy, aby śmiało rozmawiała z Boskim Jego Majestatem i cieszyła się Jego
posiadaniem, my wyciągamy obawy i niewłaściwe zrozumienie, świadczące, jak
mało jest w nas uczucia miłości Bożej.
4. O, Panie mój, jakże zły użytek czynimy z tych niezliczonych dobrodziejstw, jakimi
Ty nas obdarzasz! Ty w niepojętej dobroci Twojej coraz nowe wynajdujesz sposoby i
drogi dla okazania nam tej wielkiej miłości, jaką nas miłujesz, a my, tak mało
sposobni do miłowania Ciebie, nisko tę łaskę cenimy i myślimy o tym, w czym myśl
nasza zawsze się obraca i ani uwagi nie zwrócimy na wielkie tajemnice, które się
zawierają w tych słowach przez Ducha Świętego natchnionych. Czy nie dość byłoby
tych słów na wzniecenie w nas ognia Jego miłości? Czy sama świadomość, że są to
Jego słowa, nie upewnia nas dostatecznie, że nie bez wielkiego powodu takich a nie
innych chciał użyć?
5. Razu jednego byłam na kazaniu pewnego zakonnika, którego przedmiotem było
objaśnienie tych rozkoszy, jakimi oblubienica cieszy się z Bogiem swoim. Kazanie
było dziwnie piękne, a jednak, ku zdumieniu mojemu, słuchacze tak je opacznie
zrozumieli, iż powstał między nimi śmiech ogólny, że zakonnik mówi o miłości
(chociaż rozwijając słowa Pańskie o Przykazaniu, o innym przedmiocie nie mógł
mówić). Przykład ten stwierdza naocznie to, co powiedziałam wyżej, że tak mało
jesteśmy świadomi miłości Bożej i tak mało sposobni do miłowania Boga, iż zdaje się
nam rzeczą niepodobną, by dusza mogła tak poufale obcować z Bogiem i takich z
Nim używać rozkoszy. Ale znam także inne dusze, które choć zrazu, równie jak
tamte, nie odnosiły z tych słów pożytku - bo pewno ich dobrze nie rozumiały, i być
może, że brały je za wymysł ludzki - później jednak z własnego doświadczenia
poznały prawdziwe ich znaczenie, i takie w nich znalazły uszczęśliwienie, taką
hojność rozkoszy, takie uśmierzenie wszystkich lęków, że miały za co dzięki czynić
Bogu. On to bowiem tak zbawienną, wszelkie pojęcie przewyższającą pociechę
obmyślił dla dusz żarliwie Go miłujących, iż daje im poznać, że istotnie nie jest
rzeczą niepodobną, by On, Pan najwyższy, tak się mógł zniżać do swego stworzenia.
Sama myśl o tym wydawałaby się im zuchwalstwem, gdyby się z własnego
doświadczenia nie przekonały, że tak jest istotnie.
6. Znam jedną osobę, która przez długie lata w wielkiej była trwodze i nigdzie sobie
uspokojenia znaleźć nie mogła. Dopiero gdy usłyszała niektóre fragmenty z Pieśni
nad pieśniami, przekonała się z nich, że dusza jej idzie dobrą drogą. Zrozumiała z
nich, jak mówiłam, rzeczywistą możliwość tego, co przedtem już, nie rozumiejąc i
dlatego się trwożąc, w sobie czuła, że istotnie dusza rozmiłowana w Oblubieńcu
swoim może doznawać z Nim wszystkich tych pociech: i omdlewania, i konania z
miłości, i słodkich strapień miłości, i rozkoszy, i słodyczy, skoro jeno dla Jego miłości
św. Teresa od Jezusa
Podniety miłości Bożej
5
porzuci wszelkie pociechy tego świata, i cała siebie odda w Jego ręce i to nie usty
tylko - jak to czynią niektórzy - ale w zupełnej szczerości, uczynkami stwierdzonej.
O córki moje, jakże szczodrym dawcą jest Pan! Jakże wielki i wielmożny jest ten Pan i
Oblubieniec nasz, iż niczego nie ma i nic się nie dzieje, czego by On nie znał i nie
widział! Cokolwiek więc dla miłości Jego uczynić możecie, choćby to były rzeczy
małe, ochotnie to czyńcie. On wam wszystko zapłaci, nie patrzy bowiem na wielkość
i wagę uczynku, jeno na miłość z jaką go spełniacie.
7. Kończę więc tym, że czego w Piśmie świętym i w tajemnicach świętej wiary naszej
nie rozumiecie, w to sercem prostym i pokornym wierzcie, bez dalszego wysilania
się i dociekania; nie dziwcie się też tym słowom miłosnym, którymi Bóg w Piśmie
świętym przemawia do duszy. Więcej zaprawdę zdumiewa mnie ta miłość, jaką On
nas umiłował i gdy na nią wspomnę i pomyślę kim my jesteśmy, prawie odchodzę
od siebie. I jasno to widzę, że wszystka czułość słów, jakich raczył użyć na wyrażenie
tej swojej miłości, nie tak jasno nam ją okazują, jak nam ją okazały Jego czyny.
Jeślibyście jeszcze miały jaką wątpliwość, zatrzymajcie się tu choćby na chwilę i
rozważcie w myśli, co On nam wyświadczył i co dla nas uczynił, i powiedzcie
potem, czy wobec tej miłości, tak potężnej i mocnej, która Go przywiodła do podjęcia
takich za nas okrutnych mąk - mogą być na określenie jej jakie słowa tak tkliwe i
miłosne, by nas jeszcze zadziwiać miały?
8. Wracam do tego, od czego zaczęłam, to jest do wielkich i głębokich tajemnic, jakie
się zamykają w tych słowach. Tak trudne jest ich zrozumienie, że jak mi mówili
uczeni (których prosiłam o objaśnienie, co przez te słowa chciał powiedzieć Duch
Święty i jakie jest prawdziwe ich znaczenie), wielu już doktorów napisało obszerne
do tej księgi świętej objaśnienia, ale żaden jeszcze nie zdołał trudności całkowicie
rozjaśnić. Wobec tego byłby to z mojej strony dowód wielkiej pychy, gdybym chciała
dawać jakiekolwiek wytłumaczenie rzeczy, której tylu światłych i uczonych mężów
dojść nie mogło. Nie mam też tego zamiaru i jakkolwiek mało jest we mnie pokory,
ta myśl przecie jeszcze nie powstała mi w głowie, bym ja była zdolna dociec tu
prawdy. To jedno tylko mam na myśli, pisząc o tych boskich słowach, że pociecha,
jakiej ja doznaję z tego, co Pan mi daje poznać, gdy które z nich słyszę, może się i
wam udzielić, gdy ją opiszę. I chociażby to, co czuję i rozumiem, nie przypadało do
tego, co chce powiedzieć Duch Święty, wolno mi przecie brać to tak, jak mnie
przypada do serca. Bo jeśli jeno nie odstępujemy od tego, czego uczy Kościół święty
(i dlatego właśnie, abyśmy miały pewność, że tu nie ma nic z tą nauką niezgodnego,
pierwej je ściśle przejrzą uczeni teologowie, nim ono dostanie się do waszych rąk),
nie broni nam - jak sądzę - przy rozważaniu Jego świętej Męki, domyślać się wielu
innych jeszcze mąk i większych, które On tam musiał wycierpieć, niż te, które są
zapisane w Ewangelii. I skoro to czynimy, nie z próżnej ciekawości, ale z prostotą,
jak mówiłam na początku, biorąc to, co Pan sam w boskiej łaskawości swojej da nam
poznać, nie będzie Mu to, pewna tego jestem, niemiłe, że czerpiemy sobie pociechę
ze słów i dzieł Jego. Podobnie jak król, który by upodobał sobie i do łaski swojej
przypuścił ubogiego pastuszka, z przyjemnością i z łaskawym pobłażaniem
pozwoliłby mu przypatrywać się i dziwować złocistym jego szatom, i cieszyć się
św. Teresa od Jezusa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]